|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WGoral3k
Walczący z pędzlami
Dołączył: 29 Kwi 2013
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Artysta
|
Wysłany: Pią 12:45, 31 Maj 2013 Temat postu: "W cieniu" |
|
|
Hmmm... Wszyscy coś wstawiają. Ja chyba też zacznę.
Kilka miesięcy temu zacząłem pisać fanfick (fan fiction, czyli historię opierającą się na stworzonych już przez kogoś elementach świata przedstawionego, na przykład na "Gwiezdnych Wojnach") dotyczący kultowej serii, na której opierało się całe moje dzieciństwo. "Harry Potter". To było coś.
Piszę to raczej dla zabawy i dla szlifowania języka. Opinie miło widziane, proszę o łagodny wymiar kary.
Prolog
Magia.
To jedno, krótkie słowo potrafi wytłumaczyć wszystkie zjawiska, które zachodzą na naszej planecie. Wszystkie, poza miłością i szczęściem.
Owszem, istnieją potężne eliksiry, takie jak Amortencja i Felix Felicis, ale dają one tylko fałszywe poczucie.
Czym w takim razie są te uczucia, jeżeli nie magią?
Nic prostszego. Są częścią nas. Każdy człowiek rodzi się z miłością zakorzenioną w sercu. Może w mniejszym lub większym stopniu, ale jest ona obecna i z czasem daje o sobie znać. Natomiast szczęście... To już co innego.
Szczęście to poniekąd zbiór wszystkich uczuć w odpowiednich proporcjach. Jeżeli brakować będzie chociaż jednego składnika, wszystko legnie w gruzach. A najważniejszym składnikiem szczęścia jest... Miłość, dobro?
Nie.
Zło.
Kiedy osoba jest w stanie euforii, ale nigdy nie zaznała zła i cierpienia... Nie ma ona pojęcia o prawdziwym szczęściu. A jeżeli miała już do czynienia z okrucieństwem? Cóż, wtedy zaczyna ona doceniać wszystkie "pozytywne" uczucia, co prowadzi do osiągnięcia szczęścia. Jednakże, bardzo rzadko trafia się osoba szczęśliwa. Ale istnieje taka i to jej historia...
__________________
Filozoficznie. Aż siebie nie poznaję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kuba
Krytyk muzyczny
Dołączył: 31 Sty 2013
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Artysta
|
Wysłany: Pią 12:52, 31 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
No cóż.
Bardzo dobrze napisany, wolny od błędów językowych, prolog.
Podobało mi się i będę czytać dalsze części.
E: Taak, bardzo filozoficzne.
xxx
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kuba dnia Pią 12:53, 31 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
WGoral3k
Walczący z pędzlami
Dołączył: 29 Kwi 2013
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Artysta
|
Wysłany: Pią 13:14, 31 Maj 2013 Temat postu: Odp |
|
|
Dzięki za odpowiedź. Wrzucam od razu rozdział pierwszy, żeby zobaczyć Wasz odzew dotyczący fabuły. Oto on.
Rozdział I. Początek końca
Na parkingu przed dworcem Kings Cross w Londynie panowała cisza przerywana co jakiś czas potężnymi grzmotami. Silne podmuchy wiatru wprawiały zeschnięte liście w spiralny ruch.
Nagle, przy złowieszczym akompaniamencie burzy, zaczęło kropić.
Tu i ówdzie przebiegały grupki ludzi zmagających się z parasolami, które nie chciały się rozłożyć; zupełnie jakby działała na nie jakaś zewnętrzna siła...
Spośród mgły wyłoniły się cztery sylwetki, w tym trzy o płomiennorudych włosach. Wszystkie zanosiły się śmiechem, tak jakby okropna pogoda nie miała na nich żadnego wpływu.
- Ronaldzie Weasley! - Odezwał się stanowczy, ale zarazem rozbawiony kobiecy głos.
- Hermiono, daj spokój. Przecież nic im się nie dzieje, praw... - zaczął Ron, ale urwał, gdyż mżawka zamieniła się w gigantyczne oberwanie chmury.
- Impervius - powiedziała Hermiona wyczarowując wokół rodziny przezroczystą kopułę i głęboko westchnęła - Na gacie Merlina... Przypomnij mi, dlaczego właściwie za ciebie wyszłam?
Ron zająknął się, popatrzył na swoje dzieci - Rose i Hugo - z niemą prośbą o pomoc, po czym żachnął się i powiedział:
- Cóż, wy się nad tym pozastanawiajcie, a ja tymczasem odczaruję parasole tych mugoli, okej?
Odszedł kilka kroków, odprowadzany cichym śmiechem Rose i Hermiony. Hugo natomiast poczuł coś w rodzaju męskiej solidarności, ruszył w stronę ojca i zawołał:
- Tato! Przecież jesteś w kolekcji kart z Czekoladowych Żab, to chyba jasne...
Ron odwrócił się gwałtownie do syna. Popatrzyli sobie w oczy i wybuchnęli zgodnym śmiechem.
- Moja krew! Synu! - Mężczyzna podszedł do chłopaka, zmierzwił mu rude, kręcone włosy i czule go objął. - Nawet nie wiesz... jak bardzo będzie mi cię brakowało, gdy już pojedziesz do Hogwartu.
- Ehm... Nie chcę ci przerywać tego jakże szczerego wywodu, ale... - zaczął Hugo, natomiast Ron wspaniałomyślnie udał, że tego nie słyszy.
- Tato... Tato. Tato! Stoimy właśnie w ulewie, halo! Mógłbyś mnie już puścić?! - nie wytrzymał chłopiec.
Speszony Ron rozejrzał się i szybko ruszył z synem pod pobliski dach budynku. Hermiona i Rose spokojnym krokiem szły za nimi, naśmiewając się z głupoty płci męskiej.
Ron ukrył Hugona za filarem i wyjął różdżkę. Przez chwilę mamrotał jakieś zaklęcia, najwyraźniej próbując znaleźć właściwe, takie które osuszyłoby przemoczonego chłopca:
- Chłoszczyść? Nie, byłbyś wtedy jeszcze bardziej mokry... Incendio? Teoretycznie, mogłoby się udać. Ale nie chcę spalić własnego syna żywcem, co to - to nie!
Hugo, najwyraźniej przerażony nikłymi umiejętnościami swojego ojca, spojrzał wymownie na Hermionę, demonstracyjnie likwidującą kopułę wokół siebie i Rose.
Matka podeszła do Rona i powiedziała:
- Ja się tym zajmę, kochanie. Możesz już przenieść tu nasze walizki. Wiesz, to samo zaklęcie co zwykle.
Widząc jego smutną minę wspięła się na palcach i pocałowała go. Ronald poweselał odrobinę, po czym zaczął machać różdżką w wózek bagażowy. Za każdym końcowym ruchem ukazywał się jeden z kufrów.
Tymczasem, Hermiona zdążyła już wysuszyć Hugona, który rozmawiał z Rose na temat Hogwartu.
- I mówisz, że trzecioklasiści mogą wychodzić w weekendy do Hogsmeade? Ale super! - ekscytował się chłopiec.
- Przestań tak się podniecać, smarku. Ja jestem w trzeciej klasie. Ty dopiero pójdziesz do pierwszej, więc... - pstryknęła mu palcem przed oczami - Nie dla psa kiełbasa!
Hugo zdecydowanie oklapł. Nie minął jeden dzień, odkąd siostra zaczęła ostudzać jego entuzjazm na dosłownie wszystko.
Podczas, gdy chłopiec rzucał nieme klątwy na Rose, Ron przeniósł już wszystkie rzeczy na wózek.
Hermiona popatrzyła na zegar - było siedem minut do jedenastej. Szybko zgarnęła dzieci, po czym pobiegła z nimi do barierki przy peronie 9 i 3/4, zostawiając dyszącego Rona daleko w tyle.
- Dobrze, więc... Rose, pokaż bratu jak się powinno przechodzić przez tę barierę, a ja pomogę waszemu ojcu - zawołała i ruszyła ku rozsypanym po peronie bagażom, przy których krzątał się bezradny Ronald.
Hugon odprowadził matkę wzrokiem i rzekł:
- Czyli... krótko mówiąc, mam wbiec w ścianę?
Rose wywróciła oczami, po czym szybko okrążyła brata i bezceremonialnie wepchnęła go w barierkę. Chłopak oczekiwał na przeszywającą błyskawicę bólu, która... nie nadchodziła.
Więc stał tak w miejscu, z zamkniętymi oczami, dopóki nie przerwał mu rozbawiony głos:
- Eeee... Hugo, co ty w sumie robisz?
Młodzieniec prędko rozwarł powieki i ujrzał całą rodzinę Potterów stojącą dookoła niego.
Ginny patrzyła się na chłopca badawczym wzrokiem, po czym wzruszyła ramionami i popatrzyła na swojego męża Harry'ego, bardziej roześmianego niż zaniepokojonego.
Niezręczną ciszę przerwała Rose, która wpadła z całej siły na brata, cały czas stojącego przy barierce.
- O, cześć ciociu. Cześć, wujku - tutaj się zatrzymała i wymamrotała - Czołem, kuzyni.
James, Albus i Lily kiwnęli głowami na powitanie. Rose nie utrzymywała z nimi dobrego kontaktu; Hugon wręcz przeciwnie. Podszedł do Lily, jego rówieśnicy, i zaczął rozmawiać o Ceremonii Przydziału.
Dwie minuty przed jedenastą, na peron wparowali Ron i Hermiona, przywitani radosnym dogadywaniem Harry'ego i Ginny.
Razem wpakowali bagaże do pociągu i kiedy nastąpił ostrzegający o odjeździe gwizd, szybko się pożegnali.
- I pamiętajcie, że kto chce, może przyjechać do nas na święta - wołała Ginny, wciskając kanapki komu popadnie.
Hugo, Rose, James, Albus i Lily wsiedli do Ekspresu Hogwart, zmierzając ku tegorocznej wielkiej niewiadomej... Choć nie mieli o niczym pojęcia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Necklice
Moderator
Dołączył: 07 Sie 2012
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Artystka
|
Wysłany: Pią 21:38, 31 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Pisane lekkim stylem, przyjemne do czytania opowiadanko. Już dawno nie wpadł mi na ekran żaden ff z Harry'ego i cieszę się, że to twój jest pierwszym po przerwie. Podoba mi się pomysł zignorowania upływu czasu na płaszczyźnie psychicznej dorosłych bohaterów i pozostawienie ich osobowości w postaci niemal dziecięcej. Dzięki temu momentami naprawdę mnie rozbawiłeś.
Po przeczytaniu czuję niedosyt i wiem, że z niecierpliwością będę czekała na kolejne rozdziały.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Necklice dnia Pią 21:38, 31 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kuba
Krytyk muzyczny
Dołączył: 31 Sty 2013
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Artysta
|
Wysłany: Sob 13:15, 01 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
No, Wojtek. Brawo! Podobało mi się.
Po takim fragmencie niewiele mogę sądzić, ale widać, że piszesz lekko. Naprawdę przyjemnie mi się czytało.
Niestety zacząłeś tradycyjnie – dzieciaki idą na peron 9 i ¾ i wsiadają do pociągu. To jest nudne. Powinieneś wprowadzić coś nowego albo pominąć ten fragment (choć to byłoby trochę dziwne). Trzeba być innowacyjnym, wprowadzać nowe pomysły w życie. Każdy fan fik nie może się tak samo zaczynać.
Fabuła dopiero się zaczyna; akcji jeszcze nie ma. W końcu to początek. Myślę, że wprowadzisz kilka wątków i będzie ciekawie.
Ogólnie poprawnie napisane, ale zrobiłeś kilka błędów (czasem to też moje subiektywne dygresje). Nie są to ważne błędy, ale przed opublikowaniem zawsze sobie betuj.
Oto one:
WGoral3k napisał: | - Ronaldzie Weasley! - Odezwał się stanowczy, ale zarazem rozbawiony kobiecy głos. |
„Odezwał” powinno być małą literą, bo nawet jeśli osoba wypowiadająca kwestię jest nieznana, to informacje o jej wypowiedziach funkcjonują na takich samych prawach.
WGoral3k napisał: | - Impervius - powiedziała Hermiona wyczarowując wokół rodziny przezroczystą kopułę i głęboko westchnęła - Na gacie Merlina... Przypomnij mi, dlaczego właściwie za ciebie wyszłam?
|
Przed „wyczarowując” powinien być przecinek, bo [link widoczny dla zalogowanych]. Natomiast po „westchnęła” powinna być kropka. A poza tym, nie za dużo na raz? Powiedziała, wyczarowała i westchnęła. Może zamiast „i” „po czym”?
WGoral3k napisał: |
Ron zająknął się, popatrzył na swoje dzieci - Rose i Hugo - z niemą prośbą o pomoc, po czym żachnął się i powiedział:
|
Dlaczego się żachnął?
Powiadom czytelnika, że Ron nie otrzymał pomocy od dzieci.
WGoral3k napisał: |
Odszedł kilka kroków, odprowadzany cichym śmiechem Rose i Hermiony. |
Mógłbyś podać jakąś informację, gdzie odszedł, np. Odszedł kilka kroków dalej.
WGoral3k napisał: | Widząc jego smutną minę wspięła się na palcach i pocałowała go. |
Przed „wspięła” przecinek, bo wspięła się na palcach, widząc jego smutną minę.
WGoral3k napisał: | Ronald poweselał odrobinę, po czym zaczął machać różdżką w wózek bagażowy. |
Nie można machać w coś. Można do czegoś/kogoś lub na coś/kogoś.
WGoral3k napisał: | - I mówisz, że trzecioklasiści mogą wychodzić w weekendy do Hogsmeade? Ale super! - ekscytował się chłopiec. |
Ja „ekscytował” napisałabym wielką literą, ale to kwestia sporna. [link widoczny dla zalogowanych]
WGoral3k napisał: | - Przestań tak się podniecać, smarku. Ja jestem w trzeciej klasie. Ty dopiero pójdziesz do pierwszej, więc... - pstryknęła mu palcem przed oczami - Nie dla psa kiełbasa! |
„Pstryknęła” wielką literą - nie odnosi się do wypowiedzi. Ponadto po „oczami” kropka.
WGoral3k napisał: | Nie minął jeden dzień, odkąd siostra zaczęła ostudzać jego entuzjazm na dosłownie wszystko. |
Z początku to zdanie może wydawać się niezrozumiałe, ponieważ nie wiadomo czy Nie minął jeden dzień [lecz więcej], odkąd siostra zaczęła (...), czy Nie minął jeden dzień, odkąd siostra zaczęła ostudzać jego entuzjazm na dosłownie wszystko [a on (...)]. Takie małe niedopowiedzenie, ale w końcu można się domyśleć.
WGoral3k napisał: | Podczas, gdy chłopiec rzucał nieme klątwy na Rose, Ron przeniósł już wszystkie rzeczy na wózek. |
Niepotrzebny przecinek przed „gdy”. [link widoczny dla zalogowanych]
WGoral3k napisał: | Chłopak oczekiwał na przeszywającą błyskawicę bólu, która... nie nadchodziła. |
Nadeszła w końcu? Może Chłopak oczekiwał przeszywającej błyskawicy bólu, która... nie nadeszła?
WGoral3k napisał: |
Ginny patrzyła się na chłopca badawczym wzrokiem, po czym wzruszyła ramionami i popatrzyła na swojego męża Harry'ego, bardziej roześmianego niż zaniepokojonego. |
Takie małe powtórzenie. Za pierwszym razem dałbym „popatrzyła”, a za drugim „spojrzała”.
WGoral3k napisał: | - O, cześć ciociu. Cześć, wujku - tutaj się zatrzymała i wymamrotała - Czołem, kuzyni. |
Jeśli chodzi o „tutaj”, to zgłupiałem. Ja bym postawił kropkę po „wujku”, dał „tutaj” wielką literą i jeszcze dwukropek po „wymamrotała”, ale się nie upieram.
WGoral3k napisał: | Hugo, Rose, James, Albus i Lily wsiedli do Ekspresu Hogwart, zmierzając ku tegorocznej wielkiej niewiadomej... Choć nie mieli o niczym pojęcia. |
No i wiadomo, że będę czytać dalej!
Weny!
Pozdrawiam,
Kuba.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kuba dnia Sob 13:17, 01 Cze 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raphael
Aktor Teatralny
Dołączył: 10 Sty 2013
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:39, 01 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
No.. przeczytałem i muszę powiedzieć, że masz świetny styl. Bardzo na luzie piszesz i z humorem. Za styl ode mnie dostajesz maksimum.
Kolejna zaleta tego fanficku to bohaterowie... są oni przedstawieni tak jak to uczyniła Rowling. Nie w nim zakłamań.... Po prostu są kanoniczni, jakby wyjęci wprost z książek o Harrym Potterze.
Prolog jest inny... z nutką refleksji i zadumy.. Bardzo spodobał mi się. Miałeś świetny pomysł pisząc taki prolog.
Jak prolog był oryginalny i inny, tak rozdział 1 jest po prostu (jeśli chodzi fabułę) nijaki. Zacząłeś tak jak większość przeciętnych fanfickowców. Jednakże to jest twój zapewne pierwszy fanfick (pewności nie mam), więc jest to do wytłumaczenia (podobnie ja zacząłem swój fanfick w świecie Percy'ego Jacksona)
Ogólnie nie jest źle. Pisz kolejne rozdziały. Zobaczymy jak to rozwiniesz. Wiadomo, że po pierwszym rozdziale nie można oceniać fabuły, gdyż jeszcze wszystko może się zdarzyć... Trzymam kciuki i tym podobne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|